niedziela, 1 grudnia 2019

Osiołkowi w żłoby dano...

A więc pellet...

Czego mi potrzeba? (Z naciskiem na MI).
Ze względu na pył i brud nie chcę też ekogroszku. Jak narazie 25 m2 piwnicy jest czarne od węgla i kurzu, a ja chcę je wykorzystać. Węgiel odpada w każdej postaci. Poza tym popiół. Na szczęście w sezonie odbierają go u mnie co dwa tygodnie, ale jest tego dużo za dużo. Nie chce mi się już dźwigać 120 litrowego pojemnika z popiołem do ulicy i z powrotem. A przez te dwa tygodnie prawie całkowicie go zapełniam.

Trochę wapna i już lepiej, ale salon to to nie był.

Domek gospodarczy, tona węgla i sierp na Kargula.

Często wyjeżdżam, więc pora się zdecydować, co dalej. 
Napewno musi być palnik na pellet, bo musi się rozpalać w kotle automatycznie. To już wiem.
Palnik musi spalać najtańszy pelet. Nie będę płacił złotem za sprasowane trociny. Chcę mieć w czasie wyjazdów kontrolę nad kotłem i możliwość zdalnej regulacji. Ma być sterowanie z poziomu mieszkalnego, żeby wszystko było na oku. No i musi to ładnie wyglądać, skoro ma wisieć w salonie. 
Noooo, ale i KIPI i Pellas oferują to samo... Mają to wszystko. Nawet sterowanie opracowała dla nich ta sama firma, PLUMSzukam dalej. 
I szukam... Czytam... Liczę... Ważę...
Który z dwóch zawodników zdobędzie przewagę? Narazie jadą koło w koło, kierownica w kierownicę, łańcuch w łańcuch ;)
https://www.plakatkontor.de/

Ostatnia prosta

Co ostatecznie zadecydowało? 
  1. Przede wszystkim na miejscu miałem instalatora, który potrafił mi zainstalować palnik i przerobić instalację CO/CWU. KIPI już wcześniej montował, Pellasa nie znał, choć to przy montażu w sumie żadna różnica, ale... 
  2. Oferowana moc palników. Wymiennik w moim kotle ma 16 kW i chciałem do tego dobrać palnik. Pellas oferował wtedy palnik 5-26 kW. Dla mnie to było za dużo. Przestrzegano mnie przed przewymiarowaniem kotła, nie chciałem też przewymiarować palnika. Kipi oferował palniki 5-16 lub 5-20 kW. Zdecydowałem się na ten drugi ze względu na większą średnicę rury palnika. O tym, dlaczego to ważne  napiszę troszkę szerzej w innym poście.
  3. Języczkiem u wagi była (wg mojej subiektywnej opinii) w zasadzie jedyna zauważalna dla mnie wtedy różnica w budowie palnika: obecność klapek powietrza w rurze palnika Pellasa. Jakoś nie trafiła do mnie idea klapiących klapek, które mogłyby się zawiesić, zaciąć i nie wiem, co jeszcze. Oczywiście, moje obawy były pewnie irracjonalne. Uczciwie przyznaję, że nie widziałem palników Pellasa na żywe oczy. Nie wiem, czy klapki klapią i jak to działa. Po prostu - im prostsze urządzenie, tym dla mnie lepiej. Bałem się tego rozwiązania. I tyle. 
  4. Cena. Właśnie w tej kolejności. KIPI był w tamtym momencie tańszy.
Szczegółowe porównanie obu ofert, czyli co na dzień dzisiejszy zrozumie kupujący bez żadnego doświadczenia, pojawi się na blogu za jakiś czas. Do miłego!