sobota, 30 listopada 2019

Palnik obrotowy

Trudny wybór? "Moja prawda jest najmojsza!!!"

Od czego zaczyna większość potencjalnych kupców kosztownego sprzętu do ogrzewania czterech liter? Od wujka Google, który kieruje poszukiwaczy na fora budowlane i fora o ogrzewaniu. Nowicjuszy trzeba przestrzec, że panuje tam atmosfera równie gęsta, jak ta na obrazie Matejki "Bitwa pod Grunwaldem" i że bez "hehehełmu lepiej tam nie wchodzić" :)

Próba opisania przez Matejkę rzeczywistości polskich for internetowych o ogrzewaniu.

Znajdziemy tam i Wielkiego Mistrza kotlarstwa, trafionego w serce włócznią nieufności przez szeregowego palacza. Są tam sztandary poszczególnych producentów. Na spodzie leżą stratowani przez rzeczywistość zawiedzeni użytkownicy. Nie brak również zagrzewających do boju (czyt. kupna) przedstawicieli handlowych. A to wszystko ginie w kłębach kurzu z popiołu i unoszących się dookoła pyłów PM10 i PM25.

Nie inaczej było ze mną. W związku z tym, że potrzebowałem pilnie w miarę bezobsługowego rodzaju ogrzewania rzuciłem się w otchłanie Internetu.
Gaz ziemny odpadł odrazu. W mojej ulicy nie było rury (niedawno sie okazało,że jednak będzie, w maju 2021).
Gaz LPG? Za drogi - wtedy. Zresztą, gdzie postawić zbiornik? (Teraz już wiem, że zbiornik można zakopać w ziemi).
Prąd? Za drogi. Teraz już wiem, że niekoniecznie.
To może ten pellet? Nie wiem za bardzo, co to jest, ale poczytam... I tak to się zaczęło.

Palnik na pellet

Zacząłem się edukować w zakresie ekologicznego ogrzewania. Ekologia, energia odnawialna, czystość, drzewa, CO2, zdrowie, zielone listki, ecodesign. Bla, bla, blaaa.... Dziesięć tysięcy proszę. Tyle mniej więcej zapamiętałem z folderów reklamowych poszczególnych producentów kotłów.
Po jakimś czasie trafiłem na jakimś forum na człowieka, który pisał coś o paleniu agropeletem, czyli mniej złotówek wrzucał do pieca. Zaintrygował mnie. Wiodący producenci promowali wiodące pellety w wiodących, zagranicznych cenach. To zdecydowanie nie było dla mnie. Niestety, ich palniki niezbyt się sprawdzały na pellecie gorszej jakości. Nie to, żeby nie działały. Działały, ale nie tak jak potrzeba. 
No i kwestia popiołu. Jakoś nie przemawiała do mnie konieczność częstego kontrolowania palnika rynnowego ani sposoby ich automatycznego oczyszczania. Szufladki, tłoki, oczyszczanie sprężonym powietrzem? To nie dla MNIE.
Poza tym, mój kocioł miał raptem trzy lata, nie chciałem go wyrzucać. WTEM! 
http://www.tytusdezoo.com.pl/xhtml/komiks/tytus/tytus-tytus-mieszkanie.html

Derby palników

Pojawiło się hasło "palnik obrotowy".
Oczywiście, żeby nie było łatwo, znalazłem dwa palniki obrotowe. Zawsze tak jest, zawsze. Wisła Kraków i Cracovia, Legia Warszawa i Polonia, Motor Lublin i Lublinianka, KIPI i Pellas... Ech...
CDN.

piątek, 29 listopada 2019

Początki

"Kochówka", rok budowy ok. 1942.

O domu


W kwietniu 2013 roku zakupiliśmy w okolicach Olsztyna poniemiecki dom do remontu. Został on wybudowany ok. 1942 roku i ma konstrukcję typową dla terenu byłych Prus Wschodnich. Fundament z kamienia polnego, parter i poddasze pod dwuspadowym, krytym dachówką, dachem. Mur z czerwonej, ręcznie wyrabianej cegły.
Dom w chwili zakupu był nieocieplony i częściowo zmodernizowany. 


Pierwotna instalacja CO i CWU dla palenia węglem i miałem


W części parterowej zostało wykonane ogrzewanie podłogowe (łazienka, kuchnia, przedpokój, pokój). Niestety, podłogówki nie ma w salonie i wiatrołapie. Cztery pętle OP były sterowane zaworami RTL. Do tego dołożono aluminiowe grzejniki w każdym z pomieszczeń. Zasobnik CWU z jedną wężownicą ma pojemność 120 l. Woda była podgrzewana w czasie palenia w kotle i miała jego temperaturę. Zamontowano w nim również grzałkę elektryczną, z której również korzystamy. Całość napędzała pompa Grundfosa a regulacją temperatury na obiegi zajmował się zawór trójdrogowy sterowany ręcznie. O tym, że można kręcić tym zaworem dowiedziałem się po dwóch sezonach na węglu i miale, ale o tym innym razem ;) 


Pierwsze spotkanie z kotłem.

Poprzedni właściciel zamontował w kotłowni kocioł "wszystkopalący" Heitz 16M. Jest to dość prosta konstrukcja z wielkimi drzwiami załadowczymi, mająca ułatwić palenie drewnem. Przydały się te drzwi bardzo, gdy pozbywałem się materiału ze starej, walącej się komórki :) Ułatwiają one również czyszczenie wymiennika, ale w tym momencie jest to ich jedyna zaleta. Nie są zbyt dobrze izolowane i skutkuje to tym, że w czasie pracy i postoju kotła są dość gorące i tym samym generują straty. Jest to kwestia, którą koniecznie trzeba rozwiązać. O ile przy paleniu węglem nie było to jakoś szczególnie odczuwalne, to przy pellecie już jest. 
Sprzedający dom niezbyt dbał o prawidłowe palenie w tym kotle i jak widać, kotłownia nie wyglądała zbyt dobrze. W jeszcze gorszym stanie było wnętrze tego - wtedy - trzylatka. Generalnie - katastrofa.

Wnętrze "urządzenia do suchej destylacji węgla kamiennego i drewna"

"Co robić, panie, co robić???"


Jako, że wcześniej mieszkałem w bloku, palenie w kotle zasypowym było mi zupełnie obce i musiałem się uczyć sam na własnych błędach.
Pierwszy z nich, to zakup paliwa. Ponieważ w DTRce kotła napisano, że kocioł jest przystosowany do palenia miałem, a miał powinien być tani, to go kupiłem. Przez internet. Pakowany w worki. I to jeszcze ambitnie dwie tony, tona słabszego na cieplejsze dni i mocniejszego, na większe mrozy. W 2014 r. kosztował odpowiednio 620 i 660 zł za tonę. Jak widać, nauka kosztuje. Nie dość, że był mokry, to jeszcze ten "mocniejszy" nie chciał się palić... Wykończyłem resztki mieszając z tym gorszym. Tak się skończyła moja przygoda z miałem. W 2015 kupiłem już normalny węgiel i na rozpałkę odpady ze stolarni, klocki bukowe, brzozowe i sosnowe. Super sprawa, bo do produkcji mebli musiały być odpowiednio wysuszone. 
Kolejny z błędów, to niezauważenie zaworu trójdrożnego. Kiedy już opanowałem ustawienie temperatury kotła, ustawienia i intensywność nadmuchów oraz temperaturę załączenia pompy CO, zacząłem robić w domu saunę z lodówką, na przemian.
Wieczorem temperatura dochodziła do 25'C, a rano miałem 19. No i biegiem do kotłowni :) Fajne to nie było.

Ratunek

Moim szczęściem w nieszczęściu było wcześniejsze odkrycie przeze mnie strony czysteogrzewanie.pl
Jeżeli ktoś zaczyna myśleć o kupnie czy budowie własnego domu, to powinien tam trafić jak najprędzej. I tak trafi tam prędzej czy później ;) 
To dzięki tej stronie wiedziałem przynajmniej, ze w moim Heitzu powinienem palić od góry, choć wszyscy dookoła pukali się w czoło, bo przecież "najpierw rozpalasz, a potem, jeb, wiadro węgla na żar i gotowe" :) Po czasie się okazało, że pali się rzeczywiście dłużej i o wiele mniej kopci. Bo kopcić też się kopciło na początku cyklu palenia, ale to z powodu zamontowanej w tym kotle dmuchawy. Jestem przekonany, że przy użyciu miarkownika ciągu dym byłby minimalny.
Trzeba też skierować wyrazy szacunku do firmy Heitz z powodu zalecania palenia od góry w DTRce tego kotła. Z tego, co wiem, robią to jako nieliczni producenci w Polsce. I nie jest to ani niebezpieczne, ani szkodliwe dla kotła. Efekty  możecie zauważyć na zdjęciach poniżej.
Początki czyszczenia po poprzedniku.

Wymiennik po sezonie mojego palenia od góry.

Rozpalanie - faza największego dymu.

Jeden z wielu "Titaniców" po sąsiedzku.


W związku z moimi wyjazdami zagranicę musiałem pomyśleć o modernizacji kotłowni, ale to już temat na kolejny wpis. Do przeczytania!